Matum

pacyfka

...ale nic sie dzie działo. Postanowili że w nocy (bo wtedy budzą się potwory) wyruszą wgłąb kopalni i poszukają ryków.

Nadusia

tymczasem usłyszeli tylko nieśmiałe beczenie..., postanowili podejść bliżej i wtedy zobaczyli , że jest to malutkie lamiątko , które właśnie urodziła mama lama Razz

pacyfka

i ono było takie macia macia =]
Każdy chciał pogłaskać maluszka ale wteeeeedy mama lama sie wkurzyła i zaczęła pluć!

Guguś

pluła i pluła aż każdy z mayumów był całkiem mokry

pacyfka

i byliby jeszcze bardziej gdyby nie Pacyfka ktora wpadla na swietny pomysl. (... ; P) Gdy lala już im nie zagrazala, poszli dalej jakimś dziwnym tunelem. Było wilgotno i ciasno. Wędrowali tunelem pare godzin...

Guguś

przeciskali sie przez ciemne szczeliny nieraz w oststnim momencie zatrzymalki sie przed jakąś przepaściśą....

pacyfka

w której płynęła lawa. Jedyną drogą na drugą stronę był wąski drewniany mostek trzymający sie na linach. Chłopaki nie tak przestraszyli ze nie chcieli przejsc. Za to dziewczny jedna po drugiej szły przez mostek. Chłopakom zrobiło się głuipo i też przeszli choć oczy woleli zamknąć. Gdy tak przechodzili most nagle się urwał i ostatni matum spadłby w przepaść gdyby nie ręka Nadusi chwytająca w ostatniej chwili rękę spadającego.